• 123 Posts
  • 23 Comments
Joined 3 years ago
cake
Cake day: March 8th, 2022

help-circle






















  • kiedyś używałam. Ale raz, że szmer się słabo indeksuje, dwa - często pod wrzuconymi tekstami musiałam się z nich tłumaczyć, jakbym to ja była ich autorką. A dlaczego jest tak napisane, a dlaczego z takiego a nie innego serwisu…Co pochłaniało dużo czasu i energii, które można przeznaczyć na coś innego. A tak to jest wszystko w jednym - ale widać, że to “tylko” prasówka, a nie moje osobiste uwielbienie dla cyberdefence24 czy innego spiderweba (ok, można mnie słusznie podejrzewać o osobiste sympatie wobec Panoptykonu, techspresso.cafe czy ICD - tych się wypierać nie zamierzam, wręcz przeciwnie ;p). No i jak coś komuś z tej prasówki szczególnie przypadnie do gustu - to może wrzucić na szmer :)


  • Ok, niniejszym warto dodać pana Michała Śmiecha, autora powyższego tekstu, do ludzi siejących zamęt i dezinformację. Polska od początku była przeciwko kontroli czatu i zwykle jest wymieniana w jednym rzędzie z Niemcami, Austrią i Szwecją. Owszem, z opcją “żeby rodzice mieli dostęp” - ale to kwestia kontroli rodzicielskiej i konfiguracji urządzenia, a nie masowej inwigilacji na skalę unijną. To żaden “kontrast”. “Polska i Węgry wśród przegranych”? Wtf? Przecież są po przeciwnych stronach barykady. Jeśli już, to więcej sensu miałby tytuł “Unia chce podsłuchiwać, Polska się nie zgadza”. Czyli odwrotnie, niż w nagłówku



  • miłośnicy kolei miłośnikami kolei, ale kto nigdy nie robił zdjęć rozkładom jazdy na dworcach, żeby sprawdzić, skąd i o której ma pociąg powrotny, niech pierwszy rzuci kamieniem. To klasyczne “wszystko, co powiesz i zrobisz może zostać wykorzystanie przeciwko tobie” (znane także jako “dajcie mi człowieka, a znajdzie się paragraf”). Na bazie współpracy międzynarodowej służby mają dostęp do chmury Apple’a czy Google. Nie można kogoś skazać za dokonanie aborcji, nie można za bycie opozycjonistą, nie można za chodzenie na legalne demonstracje…ale zawsze można sprawdzić, jakie ten ktoś ma zdjęcia w telefonie i na bazie niewinnego zdjęcia z dworca grubszą sprawę nakręcić.












  • “szczerze mówiąc naruszanie RODO nie jest kontrowersyjne” to polskie przekleństwo. Chociaż miałam nadzieję, że po ostatniej akcji z ujawnieniem danych przez ministra zdrowia coś się już ruszyło… Ad “po co klubom sportowym takie dane” - polecam książkę “Wiek kapitalizmu inwigilacji”, wprawdzie dotyczy korpomediów, a nie klubów sportowych ale dobitnie pokazuje, co można zrobić z danymi osobowymi. A po co klubom dane - ci uczciwsi wykorzystają je do reklamy personalizowanej, czegoś w stylu “pani syn daleko skacze w dal, więc niech go pani zapisze do naszego klubu sportowego”. Wielu z nich nawet będzie mieć szczere i dobre intencje. Specjaliści od marketingu zrobią to w formie “jeśli kocha pani swojego syna, to weźmie pani pożyczkę i zapisze do naszego klubu, bo jak pani tego nie zrobi, to zmarnuje jego talent, szanse na lepsze życie” itp. łzawe historyjki. W części przypadków zapewne usłyszymy coś w stylu “wprawdzie pani dziecko ma talent, tak wynika z otrzymanych danych, no ale ostatnio zbierała pani podpisy pod petycją przeciwko wycince parku, jak przyjmiemy pani dziecko, to burmistrz nas do żadnej szkoły nie wpuści, no sama pani rozumie…”. Ci mniej uczciwi zapewne będą po prostu sprzedawać dalej dane, żeby dorobić. Ci najgorsi…cóż, kler jest powszechnie na cenzurowanym, pracownikiem czy wolontariuszem klubu sportowego nie jest trudno zostać, jeśli pedofil zwietrzy okazję typu “mogę sobie przeglądać dzieciaki wedle parametrów i przekonać naiwnych rodziców jakiegoś drobnego dziecka, że z nim popracuję, za darmo, wyniki będą lepsze…” - resztę dopowiedz sobie sam

    I jeszcze jeden aspekt, znany chyba wszystkim rodzicom drobnych dzieci: opieka państwowa to koszmar, jak zrobisz research i znajdziesz sobie lekarza, który nie będzie się czepiał, to i tak prędzej czy później jest ryzyko, że dziecko trafi na losowego lekarza albo do szpitala żądającego gruszek na wierzbie, byle tylko dziecko odpowiednio odhaczyć w tabelce i odsądzającego rodzica od czci i wiary. Teraz ta “funkcja” przypadnie szkołom, której już i tak są z rodzicami na bakier (bo prozaicznie nie każdy rodzic jest fanem Czarnka i Roszkowskiego). I zacznie się “nie chce pani posłać dziecka na religię? to wzywamy MOPS, bo dziecko jest szczupłe, więc zaniedbane” itp…



  • Komunizm miał dać wszystkim po równo i sprawiedliwie, faszyzm zapewnić byt klasie pracującej i narodowi - jednocześnie kierując przedstawicieli innych narodów tam gdzie rzekomo ich miejsce, sztywne przypisanie ludzi do zawodu - sprawić że wszystko będzie profesjonalne, bo nie będą się do tego zabierały przypadkowe osoby itp. W zasadzie każda patologia dbała też o dobry marketing.

    Btw - przeprowadzono kiedyś eksperyment teoretyczny. Ludzie mogli wybrać zasady, które będą obowiązywały na całym świecie - z zastrzeżeniem, że się w tym świecie urodzą i nie mają wpływu na to gdzie i w jakich warunkach. Czyli szansę na to, że urodzą się na bogatej północy mieli procentowo adekwatną do liczby ziemskiej populacji itp. I - w powyższej perspektywie - większość opowiedziała się za rozwiązaniami lewicowymi. Z powodów oczywistych. Libertarianizm (czyli de facto jedno z prawicowych rozwiązań) zazwyczaj wybierają ci, którzy chcą budować swoją “wolność” cudzym kosztem. Innymi słowy - nie, ta patologia nie powinna być “złotym środkiem”, bo jest właśnie patologią, a nie złotym środkiem


  • z tą kurą w żywieniu zbiorowym to też nie do końca, bo masę jedzenia się wyrzuca. Natomiast co do FOSS - to już kwestia dobrych nawyków. Co innego używać zamkniętego oprogramowania specjalistycznego, bo po prostu obiektywnie w danej dziedzinie jest dużo lepsze od wolnego, a co innego używać np. Worda do pisania bo “wszyscy używają”. Ja osobiście mam problem z przeglądarką Duck Duck - jest tak słaba, że wolę google. Ale też mam w planach przetestować inne alternatywy, tylko czasu ciągle brak…

    Coś, co mnie wyjątkowo boli: to nieraz studentom oferuje się darmową wersję oprogramowania dostępnego na windows, nawet, jeśli jest ono dostępne na linuxa (czy nawet pierwotnie było pomyślane na linuxa głównie). I jak student chce mieć na linuxa, to musi sobie kupić, jak ma windowsa - dostanie od uczelni dostęp gratis. Albo wymóg używania Worda na przedmiocie polegającym de facto na przepisywaniu tekstów i zrobienie przepisów, oc z odpowiednim formatem, zamkniętym fontem itp. Po co?